WYWIAD Z KS. GRZEGORZEM RAWIAKIEM SAC

16.10.2007

Szczęść Boże wszystkim czytelnikom parafialnej gazetki!

Jest to już pewnym zwyczajem, iż parafianie patrząc na nowego księdza w swojej parafii; chcieli by wiedzieć jak najwięcej o swoim „duszpasterzu”. Dlatego też pragnę nakreślić w tym skromnym wywiadziku kilka słów o tym:, skąd, dlaczego i po co.

Pochodzę z pięknej Zamojszczyzny i z jeszcze piękniejszego miasteczka turystyczno - uzdrowiskowego jakim jest Krasnobród.  Ze względu na swoje centralne położenie na Roztoczu Środkowym, Krasnobród nazywany jest często „Sercem Roztocza".

Jak spędzałem czas w swoim miasteczku? 

Otóż latem bardzo często dane mi było kąpać się do woli w Krasnobrodzkim zalewie, lub w przepływającej przez miasteczko rzece Wieprz. Ponadto robiliśmy ze znajomymi wyprawy kajakowe po rzece, lub rowerowe po pięknych lasach roztocza; czasem dość niebezpiecznymi ścieżkami rowerowymi. Najpiękniejsze w tym wszystkim były wakacyjne wieczory z wędzonym pstrągiem i frytkami na molo – polecam!

Zaś zimą której nie znoszę - tak na marginesie, to było dość często zdobywanie Góry Chełmowej - 336m n.p.m. przez miejscowych nazywana Księżą. Na której to poddawałem się szaleństwom narciarskim. Pamiętam że w  czasie ferii zimowych bardzo często uśmiechałem się na przemian do Babć Zosi i Anastazji aby mnie wspomagały drobnym datkiem, który z kolei trwoniłem na przejazdy wyciągiem na wspomnianą górkę. Bo tak po każdym zjeździe nie chciało się iść i iść na samą górę ( ok. 40min), by później oddać się cztero minutowej rozkoszy dość szybkiego zjazdu.

Czy ma ksiądz rodzeństwo? 

Oczywiście że mam i Dzięki Bogu i Rodzicom za ten dar. Tak na marginesie współczuje jedynakom. Ale wracając do pytania.

Może zacznę od rodziców. Moi kochani rodzice to Eugeniusz i Teresa z domu Budzyńska. Moi rodzice pochodzą z przylegających do Krasnobrodu sąsiednich wioseczek. Tato z Majdanu Wielkiego a Mamusia z Zielonego. (Zawsze wszyscy się podśmiewali, że na Zielonym jest zawsze zielono). Po zawarciu małżeństwa w Sanktuarium Matki Bożej Krasnobrodzkiej rodzice zamieszkali na początku w bloku w Krasnobrodzie, a później w jednorodzinnym domu. Moje rodzeństwo idąc od najstarszych to: Marcin, Agnieszka i  Kamil.

Jest ksiądz moderatorem naszej oazy, co się księdzu podoba a co ksiądz chciałby zmienić?

Podobają mi się przede wszystkim uczestnicy oazy, którzy noszą  w sobie niespożyte pokłady energii i radości, które na pewno pochodzą  z bliskiej i intymnej relacji – z twórcą i dawcą radości. Czyli od samego Boga. Bo smutny święty, to żaden święty. 

A co bym chciał zmienić?

hmmmm, trochę jeszcze za wcześnie na wprowadzanie rewolucyjnych zmian. Ale na pewno chciał bym aby to ludzie świeccy byli motorem napędowym życia i działania, a nie ksiądz. Bo ksiądz kiedyś odejdzie. A nie chciał bym aby wraz z księdzem zamarło życie w danej grupie. I to jest bardzo ważne aby odpowiednio ustawić życie i działanie każdej grupy. Ponadto na pewno będę się starał kłaść nacisk na wspólną modlitwę, rozważanie ewangelii czy też adorację Najświętszego Sakramentu w ciszy. Aby poprzez modlitwę uczyć się nasłuchiwać, co mówi Jezus do każdego z nas.

A księdza hobby?

Nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Dużo zależy od nastroju. Może powiem co lubię robić w czasie nazwijmy to wolnym:
Lubię poczytać dobrą powieść chrześcijańską, posłuchać Céline Dion czy Norah Jones, pograć w piłkę nożną – choć przez ostatnie lata seminaryjne taka niemalże piłka mi urosła na brzuchu. Ha ha…. dziękuję

 

Redakcja